1. Play. The Very Polish Cut Outs. Pejzaż. Pejzaz - List I - B4 - Barwa III [TVPCLP008] 2 months ago. 1,197. Play.To jest darmowe zdjęcie lub zdjęcie o nazwie Ornamental design z Orpheus and Eurydice dla aplikacji OffiDocs Gimp, którą można uznać za internetowy edytor obrazów lub internetowe studio fotograficzne. TAGI Pobierz lub edytuj darmowe zdjęcie Ozdobny projekt z Orpheus and Eurydice dla edytora online GIMP. Jest to obraz, który jest ważny dla innych edytorów graficznych lub fotograficznych w OffiDocs, takich jak Inkscape online i OpenOffice Draw online lub LibreOffice online firmy wzór z Orfeuszem i Eurydyką Darmowe zdjęcie Ozdobny projekt z Orfeuszem i Eurydyką zintegrowany z aplikacjami internetowymi OffiDocsDla Brachy L. Ettinger etyczna wa rtość spotk ania z Eurydyką ma znacz enie priorytetowe, a jej postulat y w tym kontekście zbli żają teorię macierzy do my- śli Emma nuela L é vinasa 23 .
Opisz obraz Nicolasa Poussina "Krajobraz z Orfeuszem i Eurydyką".
Dołącz do nas na facebooku: https://www.facebook.com/Wroc%C5%82awski-Salon-Jacka-Kaczmarskiego-187155067966738/
Pozostanę jeszcze przy twórczości Jonasza Kofty.... Jednym z moich ulubionych jego wierszy jest "Wołanie Eurydyki" przepięknie śpiewane przez Hannę Banaszak Wołanie Eurydyki Orfeuszu, gdzie jesteś? Pomyliłeś znów piętra Ja Cię czekam, na ziemi Piętro niżej od piekła Tutaj wszystko jest czyjeś Tylko łzy są niczyje Orfeuszu, na ziemi się żyje Orfeuszu, na ziemi się żyje Orfeuszu, mężczyźni Przybierali twą postać Tyle rąk, tyle ust, tyle rozstań Orfeuszu, przebaczysz Przecież sam tak śpiewałeś Tylko drzewa potrafią być same Na tej ziemi piętro niżej od piekła Orfeuszu, kłamali Skradzionymi słowami Które tobie ukradli - kochany Trzeba było je chronić Teraz znają je wszyscy Powtarzają je, kiedy chcą niszczyć Orfeuszu, gdzie jesteś? Pomyliłeś znów piętra Ja Cię czekam na ziemi Piętro niżej od piekła Orfeuszu, gdzie błądzisz? Piętro niżej zjedź windą! Orfeuszu, nie zdążysz A za chwilę znów przyjdą A za chwilę znów przyjdą! Orfeuszu, za późno! Patrzysz: czemu tak pusto? Orfeuszu: Zabiło mnie lustro! Edmund Dulac - Orpheus and Eurydice, Mit Jana Parandowskiego "Orfeusz i Eurydyka " o wielkim uczuciu silniejszym niż śmierć stał się inspiracją dla wielu poetów, muzyków i malarzy… Jan Parandowski w „Mitologii” opowiada: Orfeusz był królem Tracji. Był młodym i pięknym młodzieńcem, obdarzonym wielkim darem. Posiadał niezwykły talent - prześlicznie śpiewał i grał na lutni. Jego muzyka gromadziła wokół ludzi i zwierzęta, a wszyscy zasłuchiwali się w tonach wydawanych przez lutnię Orfeusza. Wszystko, co żyło, zbierało się dookoła niego, aby posłuchać jego pieśni i grania. Drzewa nachylały nad nim gałęzie, rzeki zatrzymywały się w biegu, dzikie zwierzęta kładły się u jego stóp. Żoną Orfeusza był nimfa drzewna, hamadriada - Eurydyka. Była niezwykle piękna, do tego stopnia, że kto ją zobaczył musiał ją pokochać. Orfeusz i Eurydyka kochali się bardzo., stanowili niespotykanie zgrane małżeństwo. Jednakże syn Apollina i nimfy Kyreny - Aristajos zakochał się w pięknej Eurydyce. Był to bartnik, który zdradził ludziom tajniki pszczelarstwa, uprawy winorośli i oliwki. Dostrzegł cudną nimfę pośród zielonych łąk w dolinie Tempe. Nie wiedział, że jest zamężna, inaczej nigdy nie naruszył by spokoju pięknej nimfy. Zaczął ją gonić. Podczas ucieczki, Eurydykę ukąsiła żmija. Nimfa wkrótce umarła. Orfeusz nie mógł pogodzić się z jej śmiercią. Postanowił dokonać rzeczy szalonej i niemożliwej - udać się do królestwa podziemi i wydostać stamtąd ukochaną. Zabrał ze sobą swoją czarodziejską lutnię. Muzyką zdołała przekupić Charona, który za darmo przewiózł Orfeusza na drugi brzeg Styksu. Nawet groźny Cerber zasłuchał się w pięknych tonach, wydawanych przez lutnię Orfeusza, który znalazł się zaraz potem przed obliczem władcy Hadesu: nie przestał grać, lecz potrącając z lekka struny harfy, skarżyć się zaczął, a skargi układały się w pieśni. Zdawało się, że w królestwie milczenia zaległa cisza większa i głębsza niż zwykle. I stał się dziw nad dziwy: Erynie, nieubłagane, okrutne, bezlitosne Erynie płakały! Hades rozkazał Hermesowi aby wyprowadził Eurydykę z powrotem na świat. A zatem król podziemia zgodził się dokonać rzeczy, której wcześniej nie robił. Dał jednak Orfeuszowi ostrzeżenie: Eurydyka iść będzie za Orfeuszem, za nią niech kroczy Hermes, a Orfeusz niech pamięta, że nie wolno mu oglądać się poza siebie. Jednak droga wiodła przez bardzo długie i ciemne ścieżki. Kiedy byli już prawie na górze Jan Baptist Carot – Orfeusz i Eurydyka /Orfeusz wyprowadzający swą ukochaną kobietę z krainy śmierci:/ Orfeuszem zawładnęło niepohamowane pragnienie aby odwrócić się i spojrzeć na swa ukochaną. Kiedy to uczynił Hermes zatrzymał Eurydykę w podziemiu. Orfeusz stracił swą żonę na zawsze. Wyszedł sam z Hadesu. Nie mógł wejść tam drugi raz. Błąkał się po łąkach i wołał swoją ukochaną jednak nigdzie jej nie było. Dobijał się także do bram Hadesu. Nie wpuszczono go. Powrócił więc do Tracji. Swoimi skargami, rzewnymi pieśniami wypełniał doliny, góry, świat. Pewnego razu przypadkiem natrafił na dziki orszak bakchiczny. Obłąkane menady rozszarpały jego ciało na sztuki. Głowa Orfeusza wpadła do rzeki i wraz z jej nurtem popłynęła do morza. Usta Orfeusza powtarzały nieustannie imię swej ukochanej. Głowa dotarła na wyspę Lesbos. Tutaj została pochowana, a w miejscu pochówku powstała wyrocznia. Gustave Moreau Dziewczyna niosąca głowę Orfeusza na lirze Ponieważ Orfeusz przez całe swoje życie wiernie służył muzom, te postanowiły pozbierać szczątki jego rozerwanego ciała. Pogrzebały go u stóp Olimpu. (...) Ta piękna grecka opowieść o dwojgu pragnących się istnieniach była natchnieniem dla bardzo wielu artystów. Wątek Orfeusza i Eurydyki odnajdujemy w poezji, w malarstwie i muzyce Nasz noblista Czesław Miłosz inspirowany tym mitem w poemacie „Orfeusz i Eurydyka” żegna się z Carol, zmarłą niedawno żoną. Jest już człowiekiem starym i dojrzałym - dokonuje przy okazji obrachunku z samym sobą. Poemat pisany współcześnie wykorzystuje rekwizyty współczesności, w jego scenerii znajdują się elementy nowoczesnego szpitala jak elektroniczne roboty posuwające się bezszelestnie korytarzami, oszklone drzwi, windy... Wyznał, że pisał go nocami - zamiast rozpaczać i rozmyślać, utwór powstawał jakby bez jego woli: (…) „ Ten utwór ma pewien klucz. Leciałem z Krakowa do San Francisco, wiedząc, że Carol umiera, że koniec jest nieunikniony; jedyne o co chodziło, to żeby zdążyć do szpitala przed jej śmiercią. I właściwie ta podróż po Hadesie, to moja podróż do San Francisco, i wędrówka po szpitalu. Zdążyłem być w szpitalu przed śmiercią Carol,ale to już były jej ostatnie godziny, a następnie widziałem ją po śmierci. Bardzo jest przykre to wydobywanie tła osobistego, ale ono w poemacie istnieje. ( „Twarz jej nie ta, zupełnie szara”) Czesław Miłosz Orfeusz i Eurydyka In memoriam Carol Stojąc na płytach chodnika przy wejściu do Hadesu Orfeusz kulił się w porywistym wietrze, Który targał jego płaszczem, toczył kłęby mgły, Miotał się w liściach drzew. Światła aut Za każdym napływem mgły przygasały. Zatrzymał się przed oszklonymi drzwiami, niepewny Czy starczy mu sił w tej ostatniej próbie. Pamiętał jej słowa: ,,Jesteś dobrym człowiekiem''. Nie bardzo w to wierzył. Liryczni poeci Mają zwykle, jak wiedział, zimne serca. To niemal warunek. Doskonałość sztuki Otrzymuje się w zamian za takie kalectwo. Tylko jej miłość ogrzewała go, uczłowieczała. Kiedy był z nią, inaczej też myślał o sobie. Nie mógł jej zawieść teraz, kiedy umarła. Pchnął drzwi. Szedł labiryntem korytarzy, wind. Sine światło nie było światłem, ale ziemskim mrokiem. Elektroniczne psy mijały go bez szelestu. Zjeżdżał piętro po piętrze, sto, trzysta, w dół. Marzł. Miał świadomość, że znalazł się w Nigdzie. Pod tysiącami zastygłych stuleci, Na prochowisku zetlałych pokoleń, To królestwo zdawało się nie mieć dna ni kresu. Otaczały go twarze tłoczących się cieni. Niektóre rozpoznawał. Czuł rytm swojej krwi. Czuł mocno swoje życie razem z jego winą I bał się spotkać tych, którym wyrządził zło. Ale oni stracili zdolność pamiętania. Patrzyli jakby obok, na tamto obojętni. Na swoją obronę miał lirę dziewięciostrunną. Niósł w niej muzykę ziemi przeciw otchłani, Zasypującej wszelkie dźwięki ciszą. Muzyka nim władała. Był wtedy bezwolny. Poddawał się dyktowanej pieśni, zasłuchany. Jak jego lira, był tylko instrumentem. Aż zaszedł do pałacu rządców tej krainy. Persefona, w swoim ogrodzie uschniętych grusz i jabłoni, Czarnym od nagich konarów i gruzłowatych gałązek, A tron jej, żałobny ametyst, słuchała. Śpiewał o jasności poranków, o rzekach w zieleni. O dymiącej wodzie różanego brzasku. O kolorach: cynobru, karminu, sieny palonej, błękitu, O rozkoszy pływania w morzu koło marmurowych skał. O ucztowaniu na tarasie nad zgiełkiem rybackiego portu. O smaku wina, soli, oliwy, gorczycy, migdałów. O locie jaskółki, locie sokoła, dostojnym locie stada pelikanów nad zatoką. O zapachu naręczy bzu w letnim deszczu. O tym, że swoje słowa układał przeciw śmierci I żadnym swoim rymem nie sławił nicości. Nie wiem, rzekła bogini, czy ją kochałeś, Ale przybyłeś aż tu, żeby ją ocalić. Będzie tobie wrócona. Jest jednak warunek. Nie wolno ci z nią mówić. I w powrotnej drodze Oglądać się, żeby sprawdzić, czy idzie za tobą. I Hermes przyprowadził Eurydykę. Twarz jej nie ta, zupełnie szara, Powieki opuszczone, pod nimi cień rzęs. Posuwała się sztywno, kierowana ręką Jej przewodnika. Wymówić jej imię Tak bardzo chciał, zbudzić ją z tego snu. Ale wstrzymał się, wiedząc, że przyjął warunek. Ruszyli. Najpierw on, a za nim, ale nie zaraz, Stukanie jego sandałów i drobny tupot Jej nóg spętanych suknią jak całunem. Stroma ścieżka pod górę fosforyzowała W ciemności, która była jak ściany tunelu. Stawał i nasłuchiwał. Ale wtedy oni Zatrzymywali się również, nikło echo. Kiedy zaczynał iść, odzywał się ich dwutakt, Raz, zdawało mu się, bliżej, to znów dalej. Pod jego wiarą urosło zwątpienie I oplatało go jak chłodny powój. Nie umiejący płakać, płakał nad utratą Ludzkich nadziei na z martwych powstanie, Bo teraz był jak każdy śmiertelny, Jego lira milczała i śnił bez obrony. Wiedział, że musi wierzyć i nie umiał wierzyć. I długo miała trwać niepewna jawa Własnych kroków liczonych w odrętwieniu. Dniało. Ukazały się załomy skał Pod świetlistym okiem wyjścia z podziemi. I stało się jak przeczuł. Kiedy odwrócił głowę, Za nim na ścieżce nie było nikogo. Słońce. I niebo, a na nim obłoki. Teraz dopiero krzyczało w nim: Eurydyko! Jak będę żyć bez ciebie, pocieszycielko! Ale pachniały zioła, trwał nisko brzęk pszczół. I zasnął, z policzkiem na rozgrzanej ziemi. Na życzenie czytelniczki Dorjanki która zwróciła uwagę, że oprócz Hanny Banaszak - znana piosenkarka Anna German też posiada w swoim repertuarze sparafrazowaną piosenkę o Orfeuszu i Eurydyce... / załączam ją poniżej / co potwierdza jak inspirującym tematem dla artystów jest ten grecki mit Jana Parandowskiego. Sięgają doń muzycy, malarze, poeci, a i ja do niego będę jeszcze wracała. Anna German "Tańczące Eurydyki " W kawiarence na rogukażdej nocy jest koncert. Zatrzymajcie się w progu,Eurydyki tańczące. Zanim świt pierwszy promieńrzuci smugą na ściany, niech was tulą w ramionachOrfeusze pijani. Płyną gwiazdy jak stulecia,noc kotary mgły tańczące Eurydykikoronkowy rzuca szal. Rzeka śpiewa pod mostami,tańczy krzywy cień latarni,o rozwarte drzwi kawiarnigrzbiet ociera czarny kot. Kto ma takie dziwne oczy?Eurydyka, Eurydyka!Kto ma takie dziwne usta?Eurydyka, Eurydyka!Już niedługo na widnokrągświt różowy spełznie wolno,mgły rozwieją się jak przędza,zbledną światła, pryśnie się zerwał w zaułkach, trąca drzewa jak struny. Czy to śpiewa Orfeo, czy to drzewa tak szumią? Na wystawę w drogerii czarny kot cicho wraca, zanim kogut zapieje, musi wtopić się w zapach. Rzeka szemrze pod mostami, znikł już szary cień latarni, wchodzą ludzie do kawiarni,na ulicy zwykły gwar. A wiatr tańczy ulicami, wiatr kołuje jak pijany, i rozwiesza na gałęziachz pajęczyny tkany szal. Kto ma takie dziwne oczy? Eurydyka, Eurydyka! Kto ma takie dziwne usta?Eurydyka, Eurydyka! A wiatr tańczy ulicami, wiatr kołuje jak pijany, mgły rozwiały się jak przędza,został tylko, został tylko, czarny German - Tańczące Eurydyki Anna German - Tańcząury
A 'Pożegnanie z Orfeuszem' (Joanna Rawik elöadásában) forditása Lengyel->Angol Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски العربية فارسی 日本語 한국어Na ścieżce do Hadesu Nie ścigaj się z obłokiem Umarli się nie spieszą A ty masz złożyć jeszcze Ofiarę swą muzyką I wrócić masz tą ścieżką Z żyjącą Eurydyką A ty masz jedną frazą Ogłuchłe piekło wzruszyć Wzgardliwe piekło – azyl Zgorzkniałych Orfeuszy Ostrożnie stawiaj kroki Po ludzkich stąpasz resztkach Omijaj ton wysoki Bo patos tu nie mieszka Bo tu nie mieszka szczęście Bo droga stąd – donikąd A wrócić masz tą ścieżką Z żyjącą Eurydyką. A ty masz dźwięków pięknem Przekonać martwe uszy Przejętych głuchym wstrętem Wystygłych Orfeuszy Ostrożnie stawiaj kroki Bo w sobie masz swój Hades I w sobie cień głęboki I bezład razem z ładem Wiem dobrze jak ci ciężko Nie dzielić bólu z nikim I wracać martwą ścieżką Bez żywej Eurydyki Ona się stąd nie ruszy I cisza ją pogrzebie Graj dalej Orfeuszu Żeby przekonać siebie Reader InteractionsView Pejzaż z drzewem (2003) By Mierzejewski Jerzy; oil on canvas; 120 x 150 cm; Edition. Access more artwork lots and estimated & realized auction prices on MutualArt.
Po lewej stronie wąwozu wznosiło się dzikie, kamieniste zbocze. Kręta ścieżka wiodła między szarawymi głazami. Opar znad strumienia przyciemniał barwę wysuszonych za dnia porostów. Nadchodzący świt zagęszczał szarą mgłę wypełniającą mroczne jary, rysował coraz wyraźniejszą, coraz grubszą kreską skaliste grzbiety; niebo na wschodzie różowiało. Należało wyruszyć, krok za krokiem, w stronę szczytu. Po drugiej stronie znajdowała się żyzna, rozległa dolina. Żyzna, rozległa dolina. Zapewne rosły tam sady, zieleniały pola uprawne i pastwiska. Należało więc wyruszyć. Zapewne. Stromą ścieżką pod górę. Nastała pora. Opadająca mgła tłumiła szelest liści olch i łopianów rosnących nad potokiem, wchłaniała ciche poszumy wiatru i plusk wody płynącej wąskim korytem. W wilgotnym powietrzu czułam nieznaczne, leciutkie drżenie. Przywodzące na myśl antyczną frazę: Ah miseram Eurydicen... To n zamykające westchnienie, sięgające nieprzebytych otchłani, cichnące wśród rozpraszających się szarości brzasku, ulotne, teraz właśnie umykało między pniami drzew jak cień nimfy, jak echo odwiecznego, nie milknącego lamentu. Po drugiej stronie grzbietu, tam, gdzie promienie słońca swym blaskiem srebrzyły i złociły krople schnącej rosy, w żyznej, zielonej dolinie śpiewały ptaki. I niemożliwością było trwać tu i tam, słuchać błąkającej się po bezdrożach skargi Eurydyki, a jednocześnie doznawać radości i zachwytu na widok gałęzi obwieszonych dojrzewającym owocem. Mimo iż pamięć wypełniona wiedzą o ludziach, zwierzętach i roślinach tak łatwo ukazuje w ramach jednego wyobrażenia oba zbocza tej samej góry, jednakże w rzeczywistości w żaden sposób nie można tam przebywać w jednej i tej samej chwili. Jadowity wąż, który zbudziwszy się gwałtownie, wbił żądło w bosą stopę Eurydyki, musiał już o wiele wcześniej leżeć na ścieżce, zwinięty między nagrzanymi słońcem kamieniami, jawny i wyrazisty jak znak ostrzeżenia, a przecież ukryty podstępnie w barwie swych łusek. Lecz czy mogła dostrzec tę groźbę, biegnąc na spotkanie z Orfeuszem, którego głos rozbrzmiewał w jej sercu najpiękniejszymi metaforami, skoro wiara, nadzieja i miłość wypełniały jej serce bez reszty. Fałdy przejrzystej, białej sukni Eurydyki układały się rytmicznie jak strofy wiersza, bieg i wiatr odsłaniały jej smukłe kolana. Jak więc mogła dojrzeć, spiesząc ku ukochanemu, w którym miejscu nadzieja zrasta się ze złudzeniem, nie miała czasu, by zadać sobie pytanie, czy wiara w swej istocie jest budowlą podobną wzniesionej z marmuru świątyni; nie wątpiła, że teraz właśnie tylko ona, Eurydyka, wie w sposób doskonały, niezmącony i jedynie prawdziwy, co nazywa się szczęściem i miłością. A jeżeli, jak powiadają, działo się to w południe, to przecież w zapachu rozgrzanych letnim upałem ziół z pewnością można już było wyróżnić nutkę goryczy. Czy mieszkające w drzewach i potokach towarzyszki Eurydyki wcześniej znały słowa, które za chwilę miały wypełnić dolinę strumieniami żalu? One pierwsze umiały wyśpiewać bolesny refren, wnikający echem między załomy skał. Zapewne też wiedziały, że Eurydyka wprawdzie przekroczyła wrota śmierci po raz pierwszy, lecz nie ostatni. Jej wiara, nadzieja i miłość do Orfeusza miały się okazać mniej podatne na erozję niż trzeźwy instynkt życia. Bardziej trwałe niż potrzeba spokoju. Niezniszczalne jak ufność ślepca, niezdolnego z natury rzeczy odgadnąć wzrokiem istnienia muru bądź przepaści, ku którym prowadzi go ścieżka. Podchodząc w górę skalistym zboczem wąwozu zostawiałam za plecami zanikające mgły. Różanopalca jutrzenka obejmowała blaskiem cały krajobraz, szła ku mnie niepowstrzymaną powodzią światłości. Nie widziałam własnego cienia, który wysnuwał swój domniemany byt poza moją świadomością. Cóż mnie jednak mógł obchodzić własny cień! Z ulgą przepłaszałam z myśli owe bliźniacze, chwiejne i dwuznaczne słowa, z pomocą których człowiek usiłuje zamknąć w swej głowie, czyli zestalić w raz na zawsze określoną formę — a więc i treść — różne figlarnie umykające jego rozumieniu sprawy, takie jak na przykład piękno czy dobro. W miejscu, gdzie ścieżka skręcała w prawo, widziałam, jak między szarymi skalnymi płytami sunie, w ślad za swym nieodłącznym towarzyszem, cień wspinającego się ku grani mężczyzny. Który musiał wyruszyć wcześniej, przede mną. Szedł pewnie, nie oglądając się za siebie. Czy wiedział lub domyślał się istnienia owej żyznej doliny po drugiej stronie góry i olśniony obrazem jej bujnego piękna tam właśnie pragnął dotrzeć? Czy też zmierzał ku innemu celowi... A może postanowił oddalić się od miejsc lub spraw, których nie znałam? Zboczem prowadziła tylko jedna ścieżka. Teraz ja stawiałam na niej stopy, nadeptując stopy własnego cienia, spowitego, zapewne, w cień mojego ubrania. Czy na włosach mojego cienia osadzały się szarym, płochliwym nalotem te myśli, które starałam się zepchnąć z drogi, gdy mi przeszkadzały, gdy stawały się natrętne, mącąc porządek, celowość i jasność trzeźwych skojarzeń? Mężczyzna zmierzający ku grani cały czas szedł przed siebie, teraz na stromiźnie nieco wolniej, ale wciąż równie pewnie, jakby jego oczy były bez przerwy utkwione w coś, co przykuwało w zupełności jego całą uwagę. Ja nie musiałam się spieszyć. Nie musiałam gnać, pędzić przed siebie, wpatrzona w jakiś jeden cel czy punkt. Mogłam spokojnie wspinać się urwistym zboczem, czekać, aż widok odsłoni się sam z siebie. Jakikolwiek by nie był. Lecz co za myśli, co za pragnienia sprawiały, że człowiek idący przede mną pod górę miał w swej postawie taką pewność... Widziałam, jak zdąża ku czemuś wyprostowany, skupiony, niezachwiany. Słońce wstawało, coraz bardziej złote. Ciekawe, czy Orfeusz — niezależnie od tego, jaki później czekał go los — opuszczając ciemności Hadesu początkowo miał w sobie tyle wiary, że jeśliby w niej wytrwał, postępujący w ślad za nim cień Eurydyki mógłby połączyć się z jej ciałem? Oddalając się od mgieł i oparów, idąc w stronę wschodzącego słońca, próbowałam dociec, czemu Orfeusz się odwrócił. Czy dlatego, że niesiony w myślach wizerunek ukochanej na skutek znużenia zastąpił jego własny obraz, przyciągający z coraz większą siłą ? W rozpaczy, jaka go ogarnęła po śmierci Eurydyki, nie zapomniał, że jest królem, poetą i mistrzem w swej sztuce. Przecież właśnie dźwięk jego liry sprawił, że uchyliły się wrota krainy umarłych. Dlaczego więc potem się odwrócił? Czy się potknął, gdy nieoczekiwanie owiała go chmura zwątpienia, czy też zerknął przez ramię chcąc się upewnić, jak teraz wygląda Eurydyka? Czy znów go widzi, czy spogląda na niego z zachwytem jak zawsze, czy wciąż jeszcze darzy go miłością i uwielbieniem? Czy też, nie słysząc za sobą szelestu jej kroków, pomyślał, że bogowie zadrwili z niego i chcą uderzyć w jego ból jak w strunę, by się przekonać, czy zdołają wydobyć z jego serca jeszcze bardziej przejmującą, bardziej kunsztowną pieśń? A może po prostu uskoczył przed wężem ułożonym na tej ścieżce przez los. Zwiniętym w kłębek, czyli w spiralę. Zbliżałam się do miejsca, w którym ścieżka zaczynała się wznosić ostro, prawie pionowo. Idący przede mną mężczyzna stał już na grani, plecami do mnie. Nie odwrócił się, by spojrzeć za siebie. Widać nie pochodził z Tracji.
Dzięki Pauzaniaszowi mamy więcej konkretnych informacji o niektórych kultach związanych z Orfeuszem. Periegeta pisze, że Orfeusz przewyższał pięknem poezji swych poprzedników, i że osiągnął tak wielki rozgłos dzięki przypisywanemu mu odkryciu boskich wtajemniczeń28.
Online auctions ⭐ PATERA Z ORFEUSZEM I EURYDYKĄ, Polska, Ćmielów, ok. 1930 ⭐ Internet live bidding Visit Check prices 🔷 Lictyuj w OneBidEurydyka nagle potknęła się i upadła. Jej ręka wyślizgnęła się z Opheusa i zajęło mu chwilę, aby się zatrzymać i odwrócić, aby wrócić po nią. Nie mógł zrozumieć, dlaczego nie reagowała na niego, gdy klęczał u jej boku. Rozejrzał się po Aristeuszu, ale już wyszedł, widząc, co stało się z Eurydyką., Nadepnęła na View Pejzaż z rzeką, zachód słońca By Korecki Wiktor; oil on canvas glued to cardboard; 52 x 60 cm; Signed; Edition. Access more artwork lots and estimated & realized auction prices on MutualArt.Na przestrzeni wieków liczni artyści i malarze czerpali inspirację z mitu o Eurydyce.W obrazie Orfeusz i Eurydyka Artysta Peter Paul Rubens przedstawił Orfeusza wychodzącego z podziemi, Nicolas Poussin namalował mit o Eurydyce w sposób bardziej symboliczny, a jego obraz Pejzaż z Orfeuszem Współczesna artystka, Alice Laverty, na nowo
Listen to PRZECHADZKA Z ORFEUSZEM from Janusz Szrom's Kaczmarski i Jazz for free, and see the artwork, lyrics and similar artists.
Bracha L. Ettinger's artistic series, Eurydice, is grounded upon a historical photograph from the liquidation of the Mizoch ghetto on 14 October 1942, depicting naked women and children waiting to be executed. The artist treats this picture as a
18. koncert Studia Piosenki Teatru Polskiego Radia z piosenkami Jacka Kaczmarskiego. Scenariusz i reżyseria: Janusz GastKierownictwo muzyczne: Marcin Partyka
fragment wieczoru poświęconego poezji Kazimierza Nowackiego w "La Boheme"organizator "La Boheme" i "Green OniOn" https://www.facebook.com/la.boheme.salonik/
.