Jedynka z pracy domowej jest nielegalna. Uczeń nie może dostać jedynki za niewłaściwe wykonanie pracy domowej. Ustawa o systemie oświaty nie mówi nic o pracach domowych. Praca domowa nie jest obowiązkiem ucznia — za brak pracy domowej uczeń nie może dostać jedynki. Brak pracy domowej to kwestia wychowawcza.
Opublikowano: 22 listopada 2018 System edukacji w Polsce nieustannie się zmienia. W ciągu ostatnich lat pojawiły się nowe przedmioty, doszły godziny wychowania fizycznego, każdy uczeń ma przynajmniej jeden język obcy. W całej tej ewolucyjnej przemianie zapomniano chyba trochę o głównym beneficjencie szkoły czyli uczniu, który spędzając w szkole 32 – 38 godzin może już nie mieć sił na dodatkowe prace. Chcemy uświadomić rodzicom i nauczycielom, że nie powinno zadawać się obowiązkowych pisemnych zadań domowych. Uczeń ma prawo do realizacji własnych marzeń, pasji i zainteresowań. To on w młodym wieku ma poznać różne aspekty życia, aby stojąc u progu dorosłości potrafił wybrać to co go interesuje i kształcić się w zawodzie, który mu odpowiada. Dziś po prostu nie ma na to czasu. Istnieją kraje, w których świetnie radzą sobie uczniowie bez zadań domowych: Francja, Japonia czy Finlandia uważa, że nie mają one sensu, a przynajmniej w żaden sposób nie motywują ucznia. W Polsce często nauczyciele oceniają negatywnie za sam brak zadania domowego. A w jaki sposób uczeń ma wykonać pracę domową jeśli nie zdobył odpowiednich umiejętności na lekcji? Jeśli wraca do domu o godzinie z pełnym tornistrem zadań domowych na dzień kolejny? Uczeń bez zadania domowego idzie do szkoły skazany na porażkę. Rodzic skazany jest na zatrudnianie korepetytora, który pomoże rozwiązać zadania z matematyki, czy napisać wypracowanie z języka polskiego. W internecie można znaleźć mnóstwo ofert pomocy w rozwiązywaniu zadań domowych. Badania PISA z 2012 roku wskazują, że średnia ilość godzin, którą uczniowie w Polsce poświęcają na odrabianie zadań domowych to 7 godzin tygodniowo. Natomiast z przeprowadzonego w 2015 r przez Instytut Badań Edukacyjnych badania nad efektywnością nauczania w klasach IV - jak wskazują autorzy badania, przeciwnicy prac domowych podnoszą że ich zadawanie niesie ze sobą niedoceniane zagrożenia, takie jak: utrata zainteresowania nauką, zmęczenie, ograniczenie czasu który mógłby zostać, przeznaczony na inne - korzystne z punktu widzenia dobra dziecka - aktywności pozaszkolne, rozwijanie własnych zainteresowań, czy spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Autorzy ww. badania podnoszą również, że zadawanie prac domowych może być, źródłem konfliktów w rodzinie - rodzice często ingerują w odrabianie zadań domowych, wywierają presję na poprawne ich wykonanie. Autorzy badania zauważają, że przeciwko zadawaniu prac domowych przemawia fakt, że nauczyciele nie mają wglądu w to, czy uczniowie odrabiają prace domowe samodzielnie, czy korzystają z pomocy rodziców, stron internetowych zawierających gotowe rozwiązania zadań lub przepisują je od rówieśników. Autorzy badania wskazują także na możliwe problemy uczniów z mniej zamożnych rodzin - niedysponujących spokojnym miejscem do nauki w domu lub niemających wystarczającej ilości czasu ze względu na dodatkowe obowiązki domowe. Ponadto ich rodzice mogą nie być w stanie udzielić im takiego wsparcia, jak rodzice innych dzieci. Tym samym, jak wskazują autorzy badania, prace domowe mogą przyczyniać się do powiększania różnic między uczniami o różnym statusie społeczno-ekonomicznym W żadnych przepisach prawa oświatowego nie znajdziemy sformułowania dotyczącego zadań domowych. Mało tego Rozporządzenie dotyczące oceniania i klasyfikowania wskazuje jednoznacznie, że „Ocenianie bieżące z zajęć edukacyjnych ma na celu monitorowanie pracy ucznia oraz przekazywanie uczniowi informacji o jego osiągnięciach edukacyjnych pomagających w uczeniu się, poprzez wskazanie, co uczeń robi dobrze, co i jak wymaga poprawy oraz jak powinien dalej się uczyć.” Jak w takim razie interpretować stawianie ocen negatywnych za sam brak zadania domowego? W naszej ocenie takie oceny są po prostu niezgodne z prawem. Podkreślenia wymaga, że dopuszczanie do sytuacji nadmiernego obciążania dzieci pracami domowymi narusza przepis art' 31 Konwencji o prawach dziecka, zgodnie z którym Polska uznaje prawo dziecka do wypoczynku i czasu wolnego, do uczestniczenia w zabawach i zajęciach rekreacyjnych, dostosowanych do wieku dziecka, oraz do nieskrępowanego uczestniczenia w życiu kulturalnym i artystycznym, a także zobowiązuje się do przestrzegania i popierania prawa dziecka do wszechstronnego uczestnictwa w życiu kulturalnym i artystycznym oraz do sprzyjania i tworzenia właściwych i równych sposobności dla działalności kulturalnej, artystycznej, rekreacyjnej oraz w zakresie wykorzystania czasu wolnego. Analizy wskazują, że nauczyciel na sprawdzenie zadania domowego poświęca często nawet 15 minut. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że lekcja ma 45 minut, to zauważymy jak wiele można zrobić w trakcie tego straconego kwadransa. W Polsce coraz powszechniejsza jest metoda oceniania kształtującego. Mimo zapisów ustawowych nauczyciele starają się oceniać motywująco, ale co w takim razie powiedzieć o ocenie niedostatecznej za sam brak wykonanej pracy. Pracy, którą uczeń ma wykonać w swoim własnym czasie. Ocenianie to jeden aspekt. Inny, chyba nawet ważniejszy stanowi planowanie własnego czasu. Należy zapytać jak uczeń ma zaplanować swój dzień, tydzień, weekend jeśli w każdym momencie może otrzymać dodatkową pracę, którą często musi wykonać natychmiast. Jak ma zaplanować spotkanie z przyjaciółmi, czy wyjazd rodzinny? Jak zatem wygląda polska szkoła? Uczniowie z przeładowanymi tornistrami realizują przeładowaną podstawę programową wracają do domu i rozwiązują obowiązkowe zadania domowe. Nasza akcja chce wyróżnić szkoły, które pokazują, że można realizować podstawę programową w szkole, że można nie zadawać pisemnych zadań domowych. W dzisiejszych czasach gdy praktycznie rozwiązanie każdego zadania domowego można znaleźć w internecie pisemne zadania domowe to przeżytek, który tylko zabiera czas. Ten można by wykorzystać na realizowanie swoich zainteresowań. Każda szkoła, która zgłosi się do nas z oświadczeniem, że odstępuje od pisemnych zadań domowych, poświadczy to dyrektor szkoły oraz samorząd uczniowski otrzyma certyfikat szkoły bez zadań domowych oraz zostanie wpisana na mapę szkół wolnych od zadań domowych. Zebranie szkół bez zadań domowych w jednym miejscu pozwoli na wymianę doświadczeń, wyciąganie wspólnych wniosków oraz przede wszystkim upowszechnienie realizacji podstawowych zadań edukacyjnych bez konieczności zadawania obowiązkowych prac pisemnych. Niech Polska szkoła będzie dobrą, ale nowoczesną szkołą, w której uczniowie czują się komfortowo, a wracając do domu mogą czas poświęcać na realizacje własnych marzeń i pasji. Naszą akcje wspiera Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka oraz wielu ambasadorów ze świata kultury i sportu. Dyrektor ZSiPO Lubiń Marcin Jędroszkowiak

Szkoła bez prac domowych Foto: Jakub Błoszyk / newspix.pl Podstawówka na poznańskich Ratajach jest pierwszą w mieście, która zrezygnowała z codziennych, pisemnych zadań domowych.

Szanowni Rodzice i Uczniowie naszej szkołyZgodnie z uchwałą Rady Pedagogicznej z dnia 23 stycznia 2018 r. oraz po analizie ankiety przeprowadzonej wśród naszej społeczności szkolnej informujemy, iż od drugiego semestru roku szkolnego 2017/2018 wprowadzamy innowację w systemie oceniania pod nazwą:„Szkoła bez pisemnych zadań domowych”Zmiana dotyczy wszystkich klas gimnazjalnych oraz klasy ósmej szkoły po co ta zmiana?Codzienne odrabianie pisemnych zadań domowych zajmuje bardzo dużo stres i frustrację uczniów i ich zadań domowych powoduje spadek motywacji do pisemnych zadań domowych nie weryfikuje rzeczywistych wiadomościi umiejętności trudno ocenić, czy praca została wykonana praca domowa miała sens musi być sprawdzona i oceniona u każdego ucznia, a na to niestety nie ma czasu na czas, poświęcany wcześniej na sprawdzanie zadań domowych, każdy nauczyciel wykorzysta na dodatkowe zadania wykonane wspólnie na lekcjach (tzw. efektywne wykorzystanie czasu lekcji).Uczniowie będą mieli więcej czasu w domu np. na powtórzenie słówek z języków obcych, czytanie lektur, przygotowanie się do kartkówek, sprawdzianów, czy prac więcej czasu wolnego na rozwijanie swoich pasji i zainteresowań, więcej wspólnie spędzonego czasu z zaniepokojonym, że jeżeli już zadania domowe, to:Dla chętnych uczniów, na prośbę rodziców, dostosowane do możliwości danego ucznia, z wydłużonym czasem na wykonanie, oceniane na bieżąco;Nie rezygnujemy z prac długoterminowych, projektów, prezentacji, programów internetowych wspomagających naukę i utrwalanie słownictwa w językach pełną świadomość, iż zadania domowe mają swoje zalety. Kształtują kreatywne myślenie, wyrabiają nawyk systematyczności, organizacji czasu i samodyscypliny, a także utrwalają wiedzę zdobytą podczas lekcji. My nie rezygnujemy z tego wszystkiego, chcemy tylko zmniejszyć ilość wykonywanych prac z dnia na dzień. Szkoła to przyjemność i najlepsze lata w życiu, a nie z przykry jest zadawanie takiej ilości zadań domowych, aby rozwijały, a nie zniechęcały. Tym żyje Poznań! Posłuchajcie fragmentu wiadomości Radia Eska na temat naszej szkoły! Przeczytaj o braku zadań domowych w naszej szkole! Zobacz, co o nas mówią! Pokażemy, szkoły które nie zadają zadań domowych swoim uczniom. To właśnie nauczyciele z tych szkół udowadniają, że można realizować podstawę programową i osiągać świetne wyniki w nauce bez konieczności zadawania zadań domowych. Sprawdźcie i poszukajcie ile w waszym województwie, powiecie i mieście jest już takich szkół. Szkoła bez zadań domowych. Przynajmniej bez nadmiernej ich ilości. W tej sprawie słychać koleje apele. Zmian chcą nie tylko rodzice, ale też rzecznik praw dziecka czy warmińsko-mazurski wicekurator oświaty. Choć na razie MEN nie planuje wprowadzać odgórnych regulacji, to szlaki w tej kwestii przetarł wójt podwarszawskiej gminy. Problem nadmiernego obciążania uczniów zadaniami domowymi poruszył Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, czy Wojciech Cybulski, warmińsko-mazurski wicekurator oświaty. Temat nie jest obcy również samorządom. Wójt podwarszawskiej gminy Jabłonna, tata dwójki dzieci, wziął sprawy w swoje ręce. Czy inne samorządy pójdą jego śladem? Na razie czekają na sygnał z góry, czyli kuratorium lub resortu edukacji. Jarosław Chodorski, wójt gminy Jabłonna, w sprawie obciążenia dzieci nadmiarem zadań nie czekał na zalecenia z "góry". W październiku 2017 r. rozesłał do szkół nietypowy apel "w sprawie respektowania konwencji o prawach dziecka w zakresie prawa do wypoczynku dzieci i młodzieży". - Nadmierne obciążanie dzieci pracami domowymi narusza art. 31 Konwencji o prawach dziecka (...) W trosce o nasze dzieci oraz w imieniu rodziców zwracam się z apelem do rad pedagogicznych i dyrektorów szkół o wprowadzenie w statutach szkół zapisów dotyczących zakazu zadawania prac domowych na dni wolne od zajęć w szkole - napisał. Adresaci? Rady pedagogiczne i dyrektorzy szkół. Inspiracja? Własna rodzina i sytuacja dwójki jego dzieci, które chodzą do siódmej klasy. – Na własnej skórze sprawdzaliśmy z żoną, jak wygląda spędzanie weekendów z dziećmi zawalonymi zadaniami. Zamiast iść z nimi do kina czy na spacer, siedzieliśmy razem nad pracami domowymi – opowiada Chodorski. Jak dodaje, nie tylko on zauważył, że dzieci są przeciążone nadmiarem zadań, także inni rodzice z gminy wskazywali na ten problem i prosili o interwencję. Niedawno Wojciech Cybulski, warmińsko-mazurski wicekurator oświaty, zaapelował do dyrektorów i nauczycieli szkół o zmniejszenie prac domowych zadawanych na weekendy i święta. – Należy zauważyć, że często czas przeznaczony na realizację pracy domowej w wymiarze tygodniowym jest znacznie większy niż optymalna efektywna jego wartość szacowana dla ucznia – argumentował. To zaś skutkuje przeciążeniem uczniów i ogranicza możliwości odpoczynku, rozwijania własnych zainteresowań i spotkania z rodziną. Wcześniej w tej sprawie pisał do resortu edukacji Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. On także wskazywał, że ilość zadawanych prac domowych niejednokrotnie powoduje, iż dzieci i młodzież mają ograniczoną możliwość aktywnego uczestniczenia w życiu rodzinnym. Przypomniał też, że problem zgłaszał do MEN już w marcu 2017, gdy wpłynęły do niego pierwsze skargi od rodziców poirytowanych skalą pracy do wykonania, jaka czeka na ich dzieci w domu. Warto tu zaznaczyć, że wiele polskich i międzynarodowych badań potwierdza, że polscy uczniowie nie mają zbyt wiele czasu na coś innego niż siedzenie przy podręcznikach i ćwiczeniówkach. Przeciętny 15-latek spędza w Polsce tygodniowo sześć i pół godziny na nauce - wynika z rankingu "The Telegraph". W Niemczech jest to o dwie godziny krócej. Natomiast fińscy uczniowie (ci, którzy stawiani są za wzór do naśladowania w kwestiach edukacyjnych - przyp. red.) w domu odrabiają lekcje zaledwie przez dwie godziny tygodniowo. Anna Ostrowska, rzeczniczka Ministerstwa Edukacji Narodowej, podkreśla, że resort apeluje do nauczycieli o rozsądek w tej kwestii. Jednocześnie przyznaje, że rozwiązania organizacyjne co do prac domowych są na poziomie szkoły. Konflikt interesów? Na razie w Jabłonnie nie wszyscy nauczyciele dostosowali się do prośby wójta. Tłumaczyli, że nie wyrobią się z programem. Chodorski się nie poddaje. Zapowiada, że jeszcze w lutym znów podejmie ten temat z dyrekcją szkół. Problem zauważono też w Gdańsku. Piotr Kowalczuk, wiceprezydent tego miasta, w październiku ubiegłego roku zaprosił dyrektorów szkół do dyskusji o problemie nadmiernej ilości prac domowych. W jego opinii praca domowa nie może zastępować tego, czego nie udało się nauczycielom przerobić podczas lekcji. Zaproszenie do debaty spotkało się ze sporym zainteresowaniem ze strony środowiska nauczycieli. - Od jakiegoś czasu też się nad tą kwestią pochylam. Myślę kilka razy, zanim coś zadam, analizuję czas, jaki dodatkowa praca może uczniom zabrać i jaki cel chcę nią osiągnąć. Nawet czasami mam wyrzuty, że mało zadaję. Zgadzam się z panem prezydentem, że temat potrzebuje szerokich konsultacji na wyższym szczeblu. Dziękuję - pisał wtedy jeden z nauczycieli. Fot. Shutterstock Jaki efekt przyniosły rozmowy? - Nadzór pedagogiczny sprawuje kuratorium oświaty, a nie gmina. Dlatego czekamy w tej sprawie na decyzję pomorskiej kurator oświaty. Nie chcemy wchodzić w jej kompetencje - informuje Grzegorz Szczuka, dyrektor Wydziału Rozwoju Społecznego w gdańskim magistracie. Jak dodaje, nauczyciele w Gdańsku są szkoleni w nowoczesny sposób, w ramach zajęć z "Kreatywnej Pedagogiki". - Bardzo możliwe, że byliby w stanie uczyć bez zadawania prac domowych, ale my jako jednostka samorządu terytorialnego na pewno nie będziemy tego nakazywać. To nie leży w naszych kompetencjach - podkreśla Szczuka. Czytaj więcej: Na miejsce w żłobku czeka 1,7 tys. dzieci. Dofinansowania do prywatnych nie będzie W podobnym tonie wypowiada się Grażyna Burek, zastępca naczelnika Wydziału Edukacji i Sportu UM w Katowicach. - To, w jaki sposób realizowana jest podstawa programowa, należy do organu nadzoru pedagogicznego, czyli do Kuratorium Oświaty, a w szkole do dyrektora. Nie możemy wchodzić im w kompetencje - komentuje w rozmowie z - Mogę powiedzieć, że zarówno dyrektorzy katowickich szkół samorządowych, jak i pracownicy pedagogiczni doskonalą swoje umiejętności i wiedzę również w zakresie obciążenia pracą domową uczniów. Z pedagogicznego punktu widzenia należy zawsze odpowiedzieć sobie na pytanie, czemu służy zadana praca domowa - dodaje. Zaznacza, że do tej pory nie wpłynęły do magistratu skargi w tym zakresie. Chodorski pytany o wkraczanie w kompetencje kuratorium mówi tak: - Nie ma tutaj konfliktu interesów. Z prośbą-apelem wystąpiłem jako wójt, organ prowadzący dla szkół. Podkreśla też, że nie ma zamiaru wyciągać jakichkolwiek konsekwencji w stosunku do osób, które nie zrezygnują z zadawania lekcji do domu. Okazuje się, że nadmiar prac domowych nie jest ani nowym, ani polskim problemem. Media już w 2016 roku donosiły o decyzji burmistrza małego miasteczka na Sardynii, który wydał oficjalne rozporządzenie zakazujące zadawania dzieciom jakiejkolwiek nauki na czas wakacji. TAGI Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

Coraz częściej z ust rodziców i psychologów słychać postulat likwidacji prac domowych. Na taki krok zdecydowała się Szkoła Podstawowa nr 323 w Warszawie. - Dom nie jest filią szkoły.

Edukacja Hot. Rewolucja w nyskiej szkole. Jedynka bez zadań domowych. napisane przez Nysa Hot 6 listopada 2023. Gdy politycy rzucają w eter pomysły na edukację, m.in. by znieść prace domowe, lokalne szkoły biorą sprawy w swoje ręce i nie czekają na odgórne decyzje. W Szkole Podstawowej nr 1 w Nysie od tego roku szkolnego nie ma .